Król odszedł, przez morze internetu przeszła fala artykułów, fotorelacji, żałobnych wpisów, kondolencji.
Kilkaset
tysięcy oddanych fanów przypomniała sobie piosenki swego Mistrza
hurtowo ściągając je ze wszystkich możliwych źródeł. Wszak nasza miłość
do Jacksona musi ustąpić miłości do Open Sourcowych poglądów wolnej
myśli twórczej i informacji czy czegoś takiego, dokładnie nie wiemy
przeca. Powstawiali my sobie na wszystkich portalach zdjęcia na Michela
na szybko przerobione w czerń i biel, dopisali my do nich banalny cytat
o przemijalności istnienia, kruchości istoty ludzkiej czasem dorzucili
my coś o samym sztywniejącym denacie. Poustawiali my opisy na pocztach,
komunikatorach żeby powiadomić wszystkich o wielkim smutku naszym. No
Chcieli my dobrze.
Po drugiej stronie ustawiła się grupka wiecznych oportunistów
rzucąjacych hasła o umierających dzieciach na czarnym ladzie. Pisali
swe wywody pocąc się w swoje chińskie teszerty, szyte raczkami
malutkich skośnookich istotek, sluchając muzyki rownież zerzniętej z
sieci.
Pytali w swym intelektualnym rozwolnieniu dlaczego śmierć jednostki jest ważniejsze niż śmierć setek dzieci z gorącej afryki. W
swym wspaniałomyślnym podejściu do świata zapomnieli o prawami jakim
się on rządzi. Zresztą coś pisać musieli żeby za wszelka cenę znaleźć
się na przeciwnym biegunie.
Niewiele zabrakło a odchodzący król pobiłby swą pośmiertną
popularnością polaka wielkiego, Karola co został papieżem. Go też Santo
Subito, a co?
Pojawiły się nawet pierwsze słuchy, że Jackson nie
molestował dzieci, o losie okrutny, możliwe że to nawet dzieci
molestowały Jacksona. Za tydzień na kolejny rok zapomnimy o tym
schorowanym białym murzynie.
Nienawidzimy wybitnych jednostek. Kochamy jak umierają, przez łzy
żałobne trudno dostrzec wredny uśmiech, w kieszeniach głęboko wsadzone
ręce, niecierpliwie przebierające palcami na samą myśl o kolejnym
wielkim zgonie Nekrofilia medialna toż to twór pasożytniczy i
pasożytować na zdrowym (w tym przypadku martwym) organizmie musi.